W październiku 2022r. Polskie Towarzystwo Różane ogłosiło Konkurs na utwór literacki ilustrowany zdjęciami opisujący własny ogród różany “W moim różanym ogrodzie”.
Poniżej prezentujemy tekst, który zdobył II miejsce i otrzymał nagrodę w postaci sekatora Felco FELCO 4C&H przeznaczonego do cięcia kwiatów, a w szczególności róż.
Serdecznie gratulujemy!
Marcelina Weiland – II miejsce w konkursie
Moja mama kolekcjonuje polskie odmiany roślin. Dawniej nie lubiła róż. Mówiła, że róże nie pasują do wiejskiego ogrodu. Ja róże kocham. Dlatego pociągnęłam temat kolekcji dalej i zaczęłam zbierać polskie odmiany róż. Mam już 34 odmiany w tym 16, to róże Łukasza Rojewskiego. Nie mamy typowej różanki. Róże rosną u nas na rabatach z bylinami, krzewami i ziołami.
Ogród mojej mamy ma przeszło ha. W momencie gdy ja zainteresowałam się różami miał 25 lat. Były tam już duże drzewa, krzewy i byliny (w większości polskie odmiany) i ja ze swoimi różami musiałam się między nie wciskać. Kupując daną odmianę sprawdzałam w jakich warunkach rośnie, do jakich rozmiarów dorasta, jakiego koloru ma kwiaty. I wtedy szukałam dla nich miejsca: ta z przodu, a ta z tyłu, ta w słońcu a tamta w półcieniu, ta pasuje tu kolorystycznie, tamta bliżej ławki, bo pięknie pachnie. W przypadku polskich odmian róż kupuje się je inaczej niż pozostałe róże.
Nie idzie się do szkółki z karteczką z wypisanym zapotrzebowaniem i „chciejstwami”, bo tak się ich nie kupi. Na te róże się poluje i szusuje w internecie. Szkółka Rosarium jako pierwsza miała w kategoriach produktów „Róże polskiej hodowli”. Tam też najwięcej tych róż kupiłam.
Pierwszą moją różą polskiej odmiany był obsypany nagrodami ‘Chopin’ Stanisława Żyły.
Czytałam kiedyś, że róża ta miała się nazywać ‘Jan Paweł II’, ale to jeszcze nie był wtedy „ten czas”, bo był to 1980 rok i nazwa ‘Chopin’ była bezpieczniejsza. „Chopiny” w naszym ogrodzie nie miały szczęścia, kupowałam je trzykrotnie, aż w końcu są i świetnie się mają. Są jedynymi różami, które nie mają paragonu i nie pamiętam gdzie je kupiłam. Ale na pewno były pierwsze.
Jeśli miałam bym rankingować swoje róże, to pierwsze trzy miejsca dostały by róże hodowli p. Żyły. Pierwsze oczywiście ‘Chopin’, drugie ‘Prof. Kownas’ nazwana na cześć polskiego botanika a trzecie ‘Venrosa’, której nazwa wywodzi się od dwóch łacińskich słów: vena – żyła oraz rosa – róża i rośnie w ogrodach papieskich Castel Gandolfo.
Uwielbiam róże p. Rojewskiego zwłaszcza trzy: ‘Wspomnienie Lata’, ‘Iwonę’ (nazwa na cześć żony) i „żołnierską” ‘Polonicę’. ‘Wspomnienie Lata’ lubię za zmysłowy, balsamiczny zapach piżma i za to, że przyciąga roje zapylających. ‘Iwonę’ za świeżość, goździkowy zapach i piękne żółte, apetycznie wyglądające pąki (jak cytrynowe lody). ‘Polonicę’ za witalność, sztywną postawę i korzenną woń.
Z róż p. Grąbczewskiego mam tylko jedną – dwukolorową ‘Warszawę’, którą żona p. Grąbczewskiego opisywała, że jest dwubarwna jak warszawski tramwaj. ‘Warszawa’ to pierwsza polska odmiana róży wyhodowanej po wojnie i pierwszy sport autora. Rośnie u nas w towarzystwie rozplenicy ‘Lady U’.
Cenię sobie również róże architektoniczne, które pięknie prezentują się jako solitery np. ‘Przelewice’ i ‘Swarzewo’. ‘Przelewice’ kwitnie co prawda tylko raz, ale za to zawiązuje olbrzymią ilość wyjątkowo dużych owoców. Pięknie wygląda jesienią.
Lubię też miniaturki: ‘Św. Tereskę’ i ‘Czesława Miłosza’. Pierwsza nazwana na cześć Św. Tereski z Lisieux, patronki min. ogrodników, która lubiła róże. Ścieli się ona u nas u „nóg” innych róż. Druga czci polskiego Noblistę.
Róże to królewskie kwiaty. Polskie róże to królestwo – “… bo królestwo to więcej niż król…”
fot.3, ‘Ashamed Fairy’ i ‘Iwona’
tekst i zdjęcia Marcelina Weiland