Czarna plamistość – jak zapobiegać?

Czarna plamistość róż (Diplocarpon rosae) jest prawdziwą zmorą współczesnych odmian róż, a w szczególności mieszańców herbatnich. Jest bardzo powszechna w Europie, ale można zobaczyć ją na różach już na całym świecie niestety. Atakuje zwykle już od połowy sierpnia, a czasem wcześniej. Zarodniki roznosi wiatr i owady. Dodatkowo rozwojowi choroby sprzyja deszcz i wilgoć w ogóle. Odbijające się od gleby i od liści krople wody rozbryzgują zarodniki dookoła po ziemi i po innych sąsiednich różach. Może bardzo szybko opanować liście.

Zaczyna od dolnych i stopniowo przesuwa się ku górze krzewu. Z początku róża broni się i odcina dopływ substancji odżywczych i zrzuca porażone liście stopniowo. Jeśli krzew nie był w najlepszej kondycji, a warunki też niesprzyjające dla wegetacji to kończy się to śmiercią krzewu podczas zimowania i przestoju w wegetacji. Silniejsze róże natomiast przeżyją zarażenie ale już na zawsze będzie ryzyko ich zachorowania bo na sztywnych łodygach zostają ciemne, fioletowo czarne plamki które czasem zlewają się razem. Ona jest bardzo trudna w leczeniu.

Lepiej jest zapobiegać niż leczyć więc najlepiej po wczesnowiosennym cięciu opryskać pędy środkami zawierającymi substancje grzybobójcze, miedź, środki z cynkiem. Dość skutecznie w tym okresie sprawdzą się preparaty ze strobiluryną lub tiofenat metylowy. W przypadku ataku na duże już liście zwalczanie jest wyjątkowo trudne. Można próbować środkami, które wymieniłem wcześniej, tylko w większym stężeniu, albo szukać preparatów zawierających substancje diokarbamylowe, np. mankozeb lub substancje chlorotanilowe.

Dobrze jest po cięciu spalić wszystkie chore pędy i dokładnie odkazić ziemię wokół róży. Pryskać dokładnie z góry i od dołu po liściach. Niektóre z gotowych preparatów potrafią wnikać w liście i krążą wraz z sokami w całym krzewie i nie są spłukiwane przez deszcz lub rosę. Takie opryski trzeba powtarzać już do samej jesieni w odstępie co 3 do 4 tygodni. Wtedy jest szansa, że w następnym sezonie porażenie będzie mniejsze na naszych różach. Przy opryskiwaniu oczywiście trzeba uważać żeby nie stykać się skórą z tymi chemikaliami i czytać zawsze instrukcję stosowania.

Jacek Kondratowicz

Czytaj więcej FB

Spodobał Ci się ten artykuł?

Udostępnij na Facebook
Udostępnij na Twitter