Różany Sen Justyny Cwynar: Historia Ogródka Pełnego Róż
Odliczanie trwa: 199… 200… 201! Udało się! Plan zakładał posadzenie 200 róż w ogrodzie do końca 2024 roku. Jest październik i już cel osiągnięty. Całkiem niedawno opowiadałam komuś, że mam zaledwie 50 krzewów, a tu niespodzianka – licznik wskazuje 201! Jestem dumna z tego wyniku, choć mój ogród nigdy nie był i pewnie nie będzie kolekcjonerski.
Zastanawiam się, jak właściwie zaczęła się moja przygoda z różami, która trwa od 21 czerwca 2022 roku. Wtedy właśnie, dzień przed moimi urodzinami, złożyłam swoje pierwsze zamówienie w szkółce róż Rosarium w Radlińcu. Czy to był przypadek? Może, ale od tego momentu róże skradły moje serce. Choć wychowałam się na wsi i zawsze miałam kontakt z kwiatami, to dziwne, że w naszym ogrodzie nie było ani jednej róży… aż do tego roku, kiedy udało mi się tą miłością zarazić również moją mamę. Można więc powiedzieć, że miłości do róż nie wyniosłam z domu rodzinnego – to zupełnie nowa pasja!
Poważniej zajęłam się ogrodem trzy lata temu, po narodzinach dziecka. Był to dla mnie sposób na złapanie oddechu od codziennych obowiązków. Na początku ogród wypełniały drzewa i krzewy, przyszła kolej na hortensje, jednak to nie było to, czego szukałam. Następne pojawiły się piwonie, które także okazały się chwilowym zauroczeniem. Aż w końcu przyszedł czas na róże. Na początek trzy krzewy: ‘Carmen Würth’, ‘Gräfin Elke’ i ‘Großherzogin Luise’, a po wizycie w Rosarium zakochałam się w różach bez pamięci – tyle tam cudownych okazów! Większość, bo aż 90% moich róż, pochodzi właśnie od Państwa Chodun. Choć ogród jest młody – to zaledwie dwa lata pracy – a niektóre krzewy już robią wrażenie. Moim absolutnym faworytem jest ‘Wollerton Old Hall’, która zauroczyła mnie bezgranicznie.
Kolejną perełką w moim ogrodzie jest ‘Angela’. Zobaczyłam ją po raz pierwszy w Rosarium i pomyślałam, że muszę ją mieć. Teraz mogę ją podziwiać z kuchennego okna.
W moim ogrodzie posadziłam aż dziesięć róż z kolekcji bajkowej ’Märchenzauber’ niemieckiej firmy W. Kordes‘ Söhne.
Mam wiele róż, których nazw już nie pamiętam. Wybierałam je sercem, nie przykładając uwagi do nazw. Przeważają róże wielkokwiatowe i rabatowe, ale mam też nieco róż angielskich, pnących, kilka okrywowych i parkowych oraz jedną różę piżmową – zdecydowanie muszę to nadrobić w 2025 roku!
W ciągu tych dwóch lat zdarzyła się także ciekawa pomyłka – jedna z róż, którą zamówiłam, okazała się być odmianą ‘Larissa’.
W mojej kolekcji nie brakuje róż pnących, takich jak ‘Perennial Domino’, ‘Perennial Blue’, ‘Golden Gate’ i innych. Dbam o nie jak mogę, choć czasami mam wrażenie, że wystawiają moją cierpliwość na próbę.
W ogrodzie nigdy nie brakuje pracy – to dopiero początek tej różanej podróży. Przede mną jeszcze wiele do nauki, a także wiele róż do posadzenia! Obecnie pracuję nad frontem ogrodu, który już wkrótce zyska zupełnie nowe oblicze. Nie mogę nie wspomnieć o moim mężu, który jest dla mnie ogromnym wsparciem mojej różanej pasji – nie tylko finansowym, ale także mentalnym. Cierpliwie znosi wszystkie moje ogrodowe pomysły i entuzjastycznie mnie wspiera. Mam w ogrodzie jedną wyjątkową różę, którą wybrał osobiście, kierując się jej cudownym zapachem – to ‘Jan Paweł II’. Ten wybór dodaje naszemu ogrodowi jeszcze więcej piękna i ma znaczenie symboliczne.
Może i nie jestem mistrzynią słowa, ale sadzić róże potrafię. Jedno jest pewne – to będzie ogród różany, pachnący miłością na całe życie! Marzę, aby kiedyś moje wnuki powiedziały: „Nasza babcia miała bzika na punkcie róż!”.
tekst i zdjęcia Justyna Cwynar
Z całego serca dziękuję mojej Grażce, bo to dzięki niej jestem w Polskim Towarzystwie Różanym i to dzięki niej co chwilę dopisuje coś do listy róż, które muszę mieć.