Z wizytą w okolicach Kazimierza Dolnego

Kazimierz Dolny jest celem wielu wycieczek, miejscem, które przyciąga turystów, ale też artystów, gdyż posiada wyjątkowy klimat starego miasteczka, wpisanego w krajobraz, gdzie historia łączy się z teraźniejszością. Ze względu na bliskość Końskowoli, która jest zagłębiem różanej produkcji w Polsce, miejscem, gdzie od wielu lat w lipcu, odbywa się konkurs i wystawa róż, duża grupa miłośników róż przybywa tu rokrocznie, odwiedzając zazwyczaj Rynek w Kazimierzu Dolnym, spichlerze, idzie na spacer brzegiem wiślanym. Członkowie Polskiego Towarzystwa Różanego w tym roku postanowili zobaczyć bliskie okolice Kazimierza Dolnego, wąwozy lessowe, punkty widokowe i starą wieś Mięćmierz (używa się też pisowni Męćmierz).

Punktem zbiórki była kapliczka św. Józefa w Wylągach koło Kazimierza Dolnego, która została ufundowana w 1907 roku przez Wojciecha Kobiałkę (zm.1916), bogatego gospodarza, który był właścicielem pobliskich pól znanych z obfitych zbiorów zbóż oraz owoców. Do dzisiaj fragment gospodarstwa rodziny Kobiałków znajduje się nieopodal. Płody rolne wyprodukowane na tych żyznych polach były spławiane Wisłą do Warszawy i tam sprzedawane. Wojciech pochodził z rodziny Kobiałków związanej z Kazimierzem Dolnym od XVII w. Należał do nich m. innymi Spichlerz Kobiałki (zbudowany w 1636r.), obecnie hotel PTTK “Spichlerz”. Budynek przez cały XIX w. był bardzo zniszczony i został odremontowany w latach 1949-51, a później w latach 70. XX w., kiedy przekształcono go na hotel.

kapliczka św. Józefa z Dzieciątkiem w Wylągach
“Boże daj temu co zazdrości im” – inskrypcja na kapliczce św. Józefa z Dzieciątkiem w Wylągach


Kapliczka jest biała, o prostej formie, świeżo odremontowana staraniem okolicznych mieszkańców. W środku znajduje się drewniana figura św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus. Na ścianie zewnętrznej kapliczki widnieje zaskakujący napis: “Boże, daj temu, kto zazdrości im” – inskrypcja, której twórcą jest fundator kapliczki Wojciech Kobiałka z żoną. Nad napisem znajduje się symbol Opatrzności Bożej – oko na tle trójkąta, znak wszystkowidzącego Boga. Kapliczka to szczególny punkt orientacyjny w okolicy i my również z niego korzystamy. Naszym przewodnikiem po okolicy będzie Tadeusz Pałka znany producent róż, właściciel szkółki Róże Pałka z pobliskiego Stoku. Dla niego miejsce to ma szczególne znaczenie, gdyż Wojciech Kobiałka był jego prapradziadkiem ze strony mamy. Babcia Tadeusza Pałki była wnuczką Wojciecha Kobiałki i to ona często w domu, w życiu codziennym, przytaczała słowa wypisane przez Wojciecha na kapliczce – Boże daj temu kto zazdrości im!

Powoli przybywają uczestnicy wycieczki PTR. Startujemy przy kapliczce św. Józefa, ale plan jest obszerny, przewiduje 3 dni na oglądanie pobliskich atrakcji.

zbiórka przy kapliczce św. Józefa z Dzieciątkiem w Wylągach

Samochodami wyruszamy do pobliskiej starej osady flisackiej, wsi Mięćmierz (3 km od Kazimierza). Okazało się, że najlepiej dotrzeć tam … pieszo, gdyż największym kłopotem było zaparkowanie samochodów – zatem albo rower, albo własne nogi będą najlepszym sposobem zwiedzania okolicy Kazimierza Dolnego. W pobliżu znajduje się stacja promu, którym można przepłynąć na drugą stronę Wisły, do Janowca, gdzie na brzegu widać majestatyczną sylwetkę zamku w Janowcu.

warowny zamek w Janowcu wzniesiony przez rodzinę Firlejów w latach 1508-1526, u którego stóp odbywał przewóz towarów przez Wisłę.

Sama osada jest niewielka, znajdziemy tu kilkanaście drewnianych chat, z których najstarsze pochodzą z początku XIX w. Wieś od początku XX w. zaczęła nabierać charakteru turystycznego, gdyż przyjeżdżali tu chętnie letnicy spragnieni spokoju i pięknych widoków leniwie płynącej Wisły. W Kazimierzu Dolnym artyści zaczęli się pojawiać już od lat 80. XIX w. Na plenery przyjeżdżali Aleksander Gierymski, Józef Brandt, Józef Pankiewicz, Stanisław Masłowski, Władysław Ślewiński, Leon Wyczółkowski. Często przyjeżdżali tu mieszkający w pobliskim Nałęczowie Bolesław Prus i Stefan Żeromski. W okresie międzywojennym Kazimierz Dolny był obiektem zainteresowania literatów, architektów, konserwatorów zabytków, urbanistów, a w 1927r. otrzymał status letniska klimatycznego i odzyskał prawa miejskie.

Obecnie na rzece Wiśle, na wysokości Mięćmirza, jest utworzony Rezerwat Krowia Wyspa, należący do Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. Jego nazwa wzięła się od krów, które na tej wyspie wypasali dawniej miejscowi gospodarze. Jest to teraz miejsce lęgowe wielu chronionych ptaków m.in. ostrygojada. Część domów we wsi nadal kryta jest strzechą, dla zachowania jej zabytkowego charakteru, chociaż w środku przystosowana na przyjęcie wczasowiczów.

Najstarsze domy zostały przywiezione tutaj w latach 70. XX w. z innych wsi okolicznych np. chałupa z Kurowa z 1850 r., czy chałupa ze wsi Młynki kolo Końskowoli z pocz. XIX w.

Sercem wsi jest zabytkowa studnia kryta gontem czynna do dnia dzisiejszego, znajdująca się na skrzyżowaniu głównych dróg. Naszym celem jest jednak brzeg Wisły, dlatego przeszliśmy koło studni i idziemy wąską, urokliwą drogą, mijając najstarsze chałupy we wsi.

w drodze na brzeg Wisły
na końcu drogi naszym oczom ukazuje się taki oto widok – na Wisłę z jej piaszczystymi brzegami

W tym miejscu w 2009 r. Towarzystwo Opieki nad Zabytkami – Oddział w Kazimierzu Dolnym, podczas Europejskich Dni Dziedzictwa w Kazimierzu Dolnym odsłoniło pomnik upamiętniający miejsce, gdzie dotarły wawelskie skarby w drodze z Krakowa poza granice Polski, we wrześniu 1939r. – czytaj o odsłonięciu pomnika więcej

za kamieniem, w centrum: Bożena Matysiak i Tadeusz Pałka

Na pomniku widnieje napis:
„W dniu 9 września 1939 roku do tego miejsca dopłynął galar, którym ewakuowano skarby wawelskie. Dzięki pomocy miejscowej ludności Kazimierza Dolnego, Karmanowic i Wojciechowa przetransportowano je furmankami do Tomaszowic, a następnie wywieziono z Polski przez Rumunię do Kanady. Powróciły na Wawel w latach 1959 – 1961. W 70. rocznicę uratowania skarbów kamień ten ufundowano staraniem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Oddział w Kazimierzu Dolnym. Męćmierz 09.09.2009” .

Trzeba dodać, że uczestnicy tamtych wydarzeń z terenów Kazimierza Dolnego, nie wiedzieli wówczas jakie dokładnie towary przewożą. Dowiedzieli się o tym dopiero po wojnie.

chwila odpoczynku i zadumy na wiślanym brzegu

Historia transportu skarbu wawelskiego

3 września 1939 roku, punktualnie o godzinie 22:00 na Wawelu rozpoczęła się ewakuacja najcenniejszych dzieł sztuki. Taką ewentualność brano pod uwagę już od 1938r., kiedy to rozpoczęto wykonywanie odpowiednich skrzyń i futerałów. Do 1939 roku wykonano 20 skrzyń i 6 futerałów z blachy cynkowej.
Zapakowano do nich 264 najcenniejszych zabytków ze zbiorów wawelskich, a wśród nich: 132 arrasy Zygmunta II Augusta, zabytki ze Skarbca Koronnego, w tym Szczerbiec – miecz koronacyjny królów polskich, pamiątki po Jagiellonach i Wazach, osobistościach dawnej Rzeczypospolitej, zbroje, rzędy na konia i osiodłania ze Zbrojowni, a także chorągwie tureckie i orientalne dywany – wszystko to nazwano skarbem wawelskim. Ewakuacją zajęli się Stanisław Świerz-Zalewski (kustosz) i Józef Krzywda-Polkowski (kreślarz w Kierownictwie Odnowienia Zamku Królewskiego). Muzealnicy uznali, że najbardziej rozsądnym pomysłem będzie wywiezienie skarbów z Krakowa drogą wodną, co miało uchronić je przed bombardowaniem. Skarby wawelskie załadowano na rzeczne barki. Ładunek obłożono dla bezpieczeństwa jeszcze dywanami i gałęziami. Punktem docelowym rejsu po Wiśle był Kazimierz Dolny. Pierwotnie całość ładunku planowano transportować ciężarówkami, ale zamiast nich na miejscu wyładunku w Kazimierzu pojawili się tylko chłopi, którzy wozami przewieźli skrzynie do miejscowości Wojciechów, następnie do pobliskich Tomaszowic, skąd trzema autobusami i ciężarówką przez Lublin i Krzemieniec, ładunek wywieziono do Rumunii. Siódmego stycznia 1940 cenny ładunek dotarł do Francji, gdzie ukryto go w Państwowym Składzie Mebli w Aubusson. Dołączyły tam najcenniejsze zabytki przywiezione z Zamku Królewskiego w Warszawie, zabytki piśmiennictwa z Biblioteki Narodowej w Warszawie oraz Biblioteki w Pelplinie, a także rękopisy Chopina. W maju 1940 roku, w związku z postępującą wojną, zadecydowano o przetransportowaniu skarbów wawelskich do Wielkiej Brytanii, skąd na pokładzie transatlantyku Batory popłynęły do Kanady i znalazły się ostatecznie w Ottawie. Zmiany polityczne w Europie Wschodniej, które nastąpiły po zakończeniu wojny, uniemożliwiły powrót zabytków do Polski. Starania podejmowane w kolejnych latach przez rząd w Warszawie kończyły się niepowodzeniem. Dopiero po odwilży w 1956 r. pojawiła się szansa na odzyskanie depozytów. Skarby częściowo wróciły do Polski w 1959 r., zaś arrasy 16 stycznia 1961 r. Wszystkie wawelskie zabytki odzyskane z Kanady znalazły się w stałej ekspozycji otwartej 8 września 1959 roku w salach Skarbca Koronnego, zaś arrasy po raz pierwszy jako całość kolekcji, zostały zaprezentowane na Wawelu w 2021 r. na wystawie “Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021-1961-1921”. Data 1921 odnosi się do pierwszego odzyskania arrasów z rąk Rosji, która po III rozbiorze Polski, w 1795 r., zagrabiła arrasy i odzyskano je dopiero w latach 1921-1928, na podstawie traktatu ryskiego z 18 marca 1921r. Tapiserie były rozproszone w różnych miejscach Rosji, dlatego ostatnia grupa, 21 tkanin, wróciła nie na Wawel, ale do Warszawy. Na wystawę “Wszystkie arrasy króla” wypożyczono je z Muzeum Narodowego w Warszawie i zaprezentowano na zamku wawelskim.

Podsumowanie

Okolice Kazimierza pełne są wąwozów lessowych, które są efektem erozji wgłębnej, wymywającej mało zwięzłe podłoże lessowe (less – to miękka skała osadowa, składa się z drobnych ziaren pyłu kwarcowego, węglanów, substancji ilastych, związków żelaza, które nadają jej charakterystyczną żółtą barwę).

Najbardziej znane wąwozy lessowe to : Norowy Dół, Głęboczyzna, Wąwóz Czerniawy, Korzeniowy Dół, Wąwóz małachowskiego. Jednak najbardziej charakterystycznym miejsce, widocznym z oddali jest Góra Trzech Krzyży. Jedna z teorii dotycząca powstania pierwszej osady mówi, że to właśnie tutaj osiedlili się ludzie. Pierwsze źródła pisane z XII w. mówią o osadzie Wietrzna Góra, która w 1181r. wraz z innymi pięcioma sąsiednimi osadami została nadana klasztorowi Norbertanek z podkrakowskiego Zwierzyńca. Darczyńcą był król Kazimierz Sprawiedliwy i to właśnie na jego cześć nadano osadzie nazwę Kazimierz, która znalazła się na szlaku handlowym prowadzącym ze Lwowa przez Lublin do Radomia, a dalej na Śląsk i na Pomorze. Z przekazu Jana Długosza wiemy, że król Kazimierz Wielki lokował tu miasto i zbudował zamek. Dla odróżnienia miasta Kazimierz ufundowanego przez króla Kazimierza Wielkiego tuż koło Krakowa (później miasta się połączyły i Kazimierz jest obecnie dzielnicą Krakowa) znajdującego się w górnym biegu rzeki Wisły, Kazimierz zaczęto nazywać Kazimierzem Dolnym. Miasto przeżywało swój “Złoty Wiek” od poł. XVI w. do poł., kiedy na brzegu rzeki stało ok. 60 spichlerzy zbożowych XVII w., do których galary, szkuty, dubasy, komięgi i inne jednostki pływające przybijały bezpośrednio, albo zawijały do portu handlowego usytuowanego u wylotu wąwozu Norowy Dół. Wisłą przewożono zboże i sól do Gdańska, z powrotem wieziono śledzie, wino i zamorskie specjały. Miasto tętniło życiem i bogaciło się, lecz kres temu przyniosły liczne konflikty zbrojne, a w szczególności potop szwedzki i pożary.

Dzisiejszy Kazimierz Dolny ma się świetnie i żyje głównie z turystyki wabiąc swoimi licznymi atrakcjami.

Renata Krochmal

Spodobał Ci się ten artykuł?

Udostępnij na Facebook
Udostępnij na Twitter