28 marca 2025 r. na Cmentarzu Junikowo w Poznaniu w swą ostatnią drogę wyruszył Adam Chodun. Pożegnali go: Rodzina, znajomi i przyjaciele, nie zabrakło też ukochanych przez niego róż. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci.




Pożegnanie
Stoimy dziś w miejscu, w którym trudno mówić. Bo jak wyrazić słowami wdzięczność wobec człowieka, który przez całe życie obdarowywał nas pasją, niegasnącym zapałem, wiedzą, cierpliwością i dobrocią.
Pan Adam Kochał róże. I to nie są tylko zgrabne słowa. On naprawdę je kochał.
Zawsze opowiadał o różach z iskrą w oku. Z pasją, która się udzielała. Kto raz go słuchał, ten wie, jakie były tego konsekwencje. Pan Adam nie tylko znał się na różach, on potrafił w człowieku zaszczepić miłość do nich.
Z jego ogromnej wiedzy i doświadczenia czerpaliśmy wszyscy.
Był pierwszym w Polsce niezłomnym prekursorem odmian historycznych. Tym, który odważył się iść pod prąd, by dać drugie życie starym, często zapomnianym odmianom.
Dzięki jego determinacji, wytrwałości, ale też czułości te róże wróciły. Znalazły nowe domy. A potem naśladowców. W tej misji niezłomnie towarzyszyła mu Rodzina.
Pan Adam był też znakomitym słuchaczem. Uważnym. Pełnym szacunku dla rozmówcy. Co sprawiało, że rozmowa z nim zawsze była piękna i niezależnie od poruszonego tematu podnosiła kulturę słowa.
Pan Adam nade wszystko był ciekaw drugiego człowieka.
Drogi Panie Adamie, będzie nam Ciebie bardzo brakować. Twojej obecności, twojej pasji, twojej życzliwości i nade wszystko rozmów.
W imieniu własnym i całego polskiego świata różanego dziękujemy Ci, za Twój niemierzalny wkład w odrodzenie szeroko pojętej kultury różanej.
Łukasz Rojewski
Moja róża jest dla mnie ważniejsza niż wszystkie inne, ponieważ to o nią się troszczyłem. To ją podlewałem i osłaniałem parawanem. To ona słuchała moich narzekań i to na nią chuchałem, żeby nie marzła.
Cytat z „Małego Księcia” tak bardzo adekwatny do tego, czym żył Adam, ukazuje, jak miłość i troska nadają znaczenie i wyjątkowość temu, co kochamy. Żegnamy człowieka, który kochał i był kochany. Człowieka, który był ostoją rodziny, nauczycielem, przyjacielem i przewodnikiem.
Adam Chodun urodził się 19 grudnia 1952, a zmarł 23 marca 2025. Pogrzeb jego przypadł na szczególny dzień w życiu rodziny, bowiem 28 marca przypada 3. Rocznica śmierci Krzysztofa – syna Adama i Janiny – ukochanej żony. Adam był kimś, kto wypełniał życie bliskich ciepłem, spokojem i bezgraniczną miłością. Był człowiekiem wielkiej pasji i ogromnej wiedzy. Jego życie nierozerwalnie związane było z różami, które kochał ponad wszystko. A „Kto kocha róże, ten kocha i ludzi”. I rzeczywiście, jego miłość do ludzi była bezwarunkowa. Każdy, kto miał okazję go poznać, wie, że był człowiekiem prawym, skromnym i życzliwym, gotowym służyć radą i pomocą. „Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia” – twierdził Albert Einstein. Adam w pełni realizował tę maksymę. Był oddanym mężem, ukochanym ojcem Ewy, Joanny, wspomnianego już Krzysztof i Agnieszki, dziadkiem ośmiorga wnucząt; Antoniego, Adama, Mileny, Malwiny, Rozalii, Kalinki, Malinki i Daszy, teściem bardzo kochanych i kochających zięciów – Kostka, Piotra i Jose oraz synowej Marty, a także przyjacielem, znajomym, kolegą, sąsiadem. Dla swojej rodziny był opoką. Zawsze gotowy do wsparcia, zawsze cierpliwy, zawsze pełen ciepła i wyrozumiałości.
Już jako nastolatek nauczył się okulizacji róż i pracował w trakcie wakacji w różnych szkółkach. Naturalną konsekwencją zainteresowań Adama były studia na Akademii Rolniczej w Poznaniu. Podczas studiów sam zaczął rozmnażać pierwsze krzewy na maleńkiej dzierżawionej od sąsiada działce. Jako student odbył też kilkumiesięczny staż w znanej niemieckiej firmie Kordes.
W latach 1976 – 1985 był pracownikiem naukowym Instytutu Dendrologii Polskiej Akademii Nauk w Kórniku, gdzie pod kierunkiem prof. Władysława Bugały obronił pracę doktorską. W czasie dziesięcioletniej pracy stworzył wiele kolekcji roślinnych w Arboretum Kórnickim – np. kolekcję bzów lilaków czy kolekcję róż historycznych.
W latach 80., wyjeżdżając na zagraniczne staże naukowe, Adam przywoził ciekawe, nieznane w Polsce odmiany róż i stworzył wyjątkową kolekcję.
W 1980 roku razem z żoną Janiną założył własną szkółkę róż, w której uprawia się ponad kilkaset odmian, w tym wiele rzadkich ciekawostek, poszukiwanych przez miłośników róż. W czasach, kiedy Polacy sadzili w ogrodach tylko róże wielkokwiatowe, Adam wytrwale przez wiele lat popularyzował odmiany historyczne, róże naturalne czy nieznane wtedy u nas róże okrywowe i miniaturowe.
Adam był aktywnym członkiem Polskiego Towarzystwa Różanego. Wśród różanej grupy przyjaciół cieszył się wielkim autorytetem i szacunkiem. Był szczęśliwy, spotykając się z ludźmi, którzy podzielali jego miłość do róż. Pomimo pogarszającego się stanu zdrowia, starał się brać udział w pracach PTR i był członkiem Rady Redakcyjnej rocznika „Róże” Polskiego Towarzystwa Różanego.
Pomimo choroby nigdy się nie poddawał. Jeszcze niedawno, z wielką determinacją doglądał swojego ukochanego ogrodu. prawdziwym przykładem na to, że pasja i miłość do tego, co się robi, mogą dać siłę nawet w najtrudniejszych chwilach.
„Odszedłeś cicho, bez słów pożegnania, tak jakbyś nie chciał swym odejściem smucić…” – Adam taki właśnie był – skromny, nienarzucający się, zawsze myślący o innych.
Żegnamy go z wielkim smutkiem, ale i z ogromną wdzięcznością. Wdzięcznością za jego miłość, dobroć, wiedzę, za to, że był obecny w naszym życiu. Jego odejście jest ogromną stratą, ale wierzymy, że tam, gdzie teraz jest, otaczają go piękne róże, które tak bardzo kochał.
„Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych” – te słowa są naszym zapewnieniem, że choć Adama nie ma już wśród nas, to będzie żył w naszych sercach, we wspomnieniach, w kwiatach, które pielęgnował, i w wartościach, które nam przekazał.
Adamie, będzie nam Ciebie brakowało – do zobaczenia!
PTR