Pamiętaj – dom, w którym nie ma kwiatów, to nie dom!

Tadeusz Kurek miłośnik roślin, a róż w szczególności, wspomina jakie były początki jego ogrodu w Kurdynkach na Podlasiu. A jak to się zaczęło Pan Tadeusz opowie sam…

Historia ogrodem pisana.

Zaczęła się ona od róży i – chyba – wśród róż się skończy.

Tadeusz Kurek przed domem w Kurdynkach

Z kimkolwiek nie rozmawiałem o moim ogrodzie w Kudrynkach, to zawsze pierwsze pytanie brzmiało: a gdzie to jest?
A gdzie to jest, to najtrafniej opisał mój przyjaciel ‘Wolf’ przed mającym się odbyć plenerem fotografii przyrodniczej pt. „Zajazd na Kudrynki”. Brzmiało to tak:
„Namiot i materac to pikuś, powiedz lepiej gdzie to jest dokładnie – czy to na samym końcu Polski?
– O tak … prawie że na samiutkim końcu, nie tylko Polski, ale i świata. Blisko jest już krawędź płaszczyzny ziemskiej – jak się człowiek wychyli, widać nawet te żółwie, na których owa płaszczyzna jest oparta. To właśnie stamtąd chłodem wieje.
– gdzie mgła konie dusi?
– nie tylko – gdzie bociany nie dolatują, a wrony zawracają. W jeziorach utopce żyją, na brzegach rusałki tańcują, a po lasach włóczą się południce, dziwożony, strzygi i insze upiory, a na dodatek wilkołactwo się szerzy. Co gorsza, Jaćwingowie wsie pustoszą i dziewki bałamucą!
A na serio, to jest prawie w środku Puszczy Augustowskiej, przy śluzie Kudrynki nad Kanałem Augustowskim. W prostej linii, to jest około jednego kilometra od białoruskiej granicy. Kanał Augustowski, na tym odcinku, to jest uregulowane koryto Czarnej Hańczy, a że była to kręta rzeka, więc w linii brzegu Kanału, do następnej, czyli granicznej śluzy Kurzyniec, jest cztery kilometry.

uczestnicy warsztatów fotograficznych przy śluzie Kudrynki
Tadeusz Kurek (z lewej) z przyjacielem ‘Wolfem’, pracującym w Wigierskim Parku Narodowym, gdzie zajmuje się wilkami – stąd przydomek

Drugim pytaniem było – „skoro to jest prawie na końcu świata, to co cię skłoniło żeby budować tam dom i urządzać ogród?”
I na to pytanie odpowiedź jest już dużo, dużo dłuższa.
Ojciec mój, po zaliczeniu Szkoły Rolniczej w Miętnem podjął naukę w Państwowej Szkole Ogrodniczej we Lwowie (dokładnie, to w Wólce Kapitańskiej pod Lwowem), po ukończeniu której musiał odbyć obowiązkową praktykę ogrodniczą. Dyplom ukończenia tej szkoły wisiał – oprawiony w ramki – w domu rodzinnym Ojca i spłonął, wraz z tym domem podpalonym w 1945 roku przez rosyjskich żołnierzy szukających partyzantów z Armii Krajowej.
Praktykę tą odbywał Ojciec w Augustowie  u ogrodnika o nazwisku Gardziński. Zapamiętałem bardzo dobrze opowieści Ojca z tamtych czasów (przełom lat 20-tych i 30-tych ubiegłego wieku). Opowiadał o pięknie Puszczy Augustowskiej i Kanału Augustowskiego, który był szczytem osiągnięć techniki budownictwa wodnego tamtych czasów.

świadectwo ukończenia szkoły przez Stanisława Kurka, ojca Tadeusza

Zauroczony tymi opowieściami często odwiedzałem te tereny, aż wreszcie znalazłem swoje miejsce na ziemi. W latach 80-tych ubiegłego wieku kupiłem posesję, z nienadającym się już do zamieszkania domem z XIX wieku i zupełną pustką wokół niego.

stary dom

Z uwagi na fakt, że gleba na tej działce to szczery piach, więc – zafascynowany opowieściami prof. W. Senety o sosnach – najpierw w ogrodzie królowały sosny, a było ich ponad 20 gatunków.

aleja wjazdowa z sosnami

Później, po uzdatnieniu niektórych rabat, nieodżałowanej pamięci prof. Mieczysław Czekalski zaraził mnie miłością do różaneczników i azalii.

ta sama aleja wjazdowa, po przekazaniu – możliwych do przesadzenia sosen – do alejki edukacyjnej w Nadleśnictwie Płaska. Teraz w miejsce sosen rosną róże.
rabata azaliowa przy domu w Kudrynkach

 Podczas jednej z wizyt w Arboretum SGGW w Rogowie zachwyciły mnie hortensje pnące, więc u mnie też rośnie i obficie kwitnie co roku.

hortensje pnące w Arboretum SGGW w Rogowie
hortensja pnąca przy domu w Kudrynkach, 2022 r.

A nawiązując do pierwszego zdania tej historii, dotyczącego róż, to postaram się wyjaśnić w dalszej części tej opowieści.
Jest rok 1944. Ja skończyłem już cztery lata i pierwsze moje wspomnienia dziecięce, to kwitnąca „Marszanila” (róża ‘Marechal Niel’) w maleńkiej, jednospadowej szklarence, przytulonej do domu, w którym się urodziłem. Musiało to być mocne wrażenie skoro pozostało w mej pamięci tak, jakbym przed chwilą wyszedł z tej szklarni, kipiącej nieziemskim zapachem tej róży.

ten najmniejszy szkrab, to właśnie ja z rodzicami i starszymi braćmi na tle domu i przytulonej do niego szklarenki

Później, w latach szkolnych, moje wakacje upływały na okulizacji róż, a czas wolny zimą spędzałem w stodole, szyjąc maty słomiane do okrywania inspektów, a tych mat potrzeba było naprawdę dużo. Oprócz tego, ciągle pomagałem Ojcu przy najprzeróżniejszych pracach ogrodniczych.

maty i inspekty

Wraz z uzyskaniem matury, skończył się ogród, a zaczęły studia, a później praca zawodowa. W tej pracy zawodowej zdarzyło się nawet prawie dwa lata pracy na pustyni, nad Zatoką Perską, ale nawet tam odezwał się zew ogrodniczy i próbowałem nawet zwykły barak ozdobić winoroślą bo róż nie widziałem tam nigdzie.

Irak, 1985 r.
Irak 1985 r., winorośl przy baraku

To właśnie za zarobione na pustyni pieniądze udało mi się nie tylko kupić działkę, ale i wybudować niewielki domek oraz urządzić maleńki ogród.
Generalnymi zasadami, w tym przedsięwzięciu, były nauki, jakie otrzymałem w młodości od swoich Najwspanialszych Rodziców, a były to:

1 – Matka – „Tadziu, pamiętaj, że dom, w którym nie ma kwiatów, to nie dom”.

2 – Ojciec – „Tadziu, jak będziesz kiedykolwiek budował dom, to pamiętaj, że dom ma  wyrastać z kwiatów”.

Według zaleceń Matki w Warszawie, gdzie mieszkamy zimą, (oprócz kwiatów w wazonach) kwitną też róże.

róża Marszanila, Warszawa mieszkanie, 2023 r.
a latem, w Kudrynkach – pomimo że cały dom w kwiatach, to w domu też muszą być kwiaty.
Kotka Toffi też jest miłośniczką kwiatów – Marszanila w Kudrynkach maj 2022 r.
Róża ‘Therese Bugnet’ w wazonie 2023 r. – jedna gałązka robi za cały bukiet.

… a czy mi się udało wypełnić radę Ojca … będzie w drugiej części opowieści.

Natomiast, gdyby ktoś z czytających tę historię miał ochotę zobaczyć osobiście ten ogród, to zachęcam do przeczytania sposobu jak do mnie dojechać, opracowaną przez tego samego przyjaciela, który opisał we wstępie gdzie to są te Kudrynki.

„No i jak tam dojechać ?? bo jeśli patrzyłem w dobre miejsce na mapie to … hmmm

No normalnie – do Augustowa to koleją żelazną można się dostać, jeno powoli jedzie, bo po drodze maszynista drewno na opał zbiera i podrzuca pod kocioł lokomotywy, a pod górkę pasażerowie pchać muszą. Potem furmanką na wschód, aż zaspy drogę zagrodzą, potem jeszcze psim zaprzęgiem przez tundrę, wciąż na wschód. Gdy z głodu psy wszystkie już zjeść przyjdzie, trza jeszcze tydzień w rakietach śnieżnych się przedzierać, aż wśród zamieci śnieżnej zamajaczy światełko i poczujesz woń dymu. To tam mieszka Tadzillo z Kudrynek, Druid posiadający Wiedzę Tajemną o eliksirach wszelakich! Jeno drogi do jego ogrodu strzeże okrutny smok Trzygław – żeby go oswoić, dziewicę trza mu darować, koniecznie z kniaziowskiego rodu! Taka to droga daleka i pełna niebezpieczeństw, że jeno najtwardsi wojowie tam docierają. Ruszając tam, musisz więc oręż wyrychtować, strzał zapas zgromadzić, a i w talizmany magiczne zaopatrzyć.
Pamiętaj jeno, gdy Gruszki miniesz pod żadnym pozorem wstecz się nie oglądaj, bo w słup kamienny rychło Złe cię przemieni, ani osady Rudawka zwanej nie odwiedzaj – tam mieszkają okrutni zbóje, co obcych w ofierze swym Bogom składają i ludożerstwo praktykują! Musisz po drodze tajemnych znaków na Kudrynkową Śluzę wypatrywać i ku północy skręcić. Takoż, gdy miniesz siedzibę Tadzilly zbyt na zachód się skierujesz i do chaty Wielkiego Strażnika Śluzy dotrzesz, zgubiony będziesz! On trzy pytania zadaje, a gdy na choć jedno źle odpowiesz lub się zawahasz, wnet cię w utopca przemieni lub Żaltisowi w ofierze złoży!
Jako widzisz droga to daleka, pełna trudów i niebezpieczeństw, niejeden rycerz tam poległ, lub zaginął bez wieści, a kości wielu śmiałków w okolicznym lesie murszeją. Komuż więc starczy odwagi, by ruszyć na ten koniec świata? Lecz na śmiałka, który tam dotrze, nagroda czeka – łyk Żywej Wody, co życie przywraca i sił dodaje. Jeno pamiętaj – Żywej Wody należy pomału kosztować, kto zbyt łapczywie pije, wnet mu rozum pomiesza, nogi poplącze i mowę odejmie, a nawet sen kamienny sprowadzi!”

Jak dotąd jedynie Tadziowi Pałce i jego ukochanej Marysi udało się te wszystkie trudności pokonać i w 2023 roku złożyć nam wizytę, za którą – przy okazji tej historii – jeszcze raz bardzo dziękujemy z nadzieją, że nie była to tylko jedna i ostatnia wizyta.

Zajazd na Kurdynki – parę pamiątkowych zdjęć.

Zajazd na Kurdynki – przed
Zajazd na Kurdynki – w trakcie
Zajazd na Kurdynki – po … ognisko już dogasa

CDN

Tadeusz Kurek

Spodobał Ci się ten artykuł?

Udostępnij na Facebook
Udostępnij na Twitter