Od kilku lat z powodzeniem uprawiam kilkadziesiąt odmian róż na działce rekreacyjnej. Oczarowany pięknem różanych kwiatów zapragnąłem, aby swój wdzięk i aromat roztoczyły również nieco bliżej mojego miejsca zamieszkania. Chociaż wystawa mojego balkonu nie zachęca do obsadzania donic tymi słońcolubnymi krzewami, to postanowiłem zaryzykować i obserwować efekty „eksperymentu”.
Lubię otaczać się różnorodnymi roślinami, więc umieściłem na balustradzie mnóstwo donic obsadzonych gatunkami w faworyzowanych przeze mnie odcieniach fioletu, błękitu oraz bieli. Pomimo, że żółty i pomarańczowy nie należą do moich ulubionych kolorów, to właśnie różami w tych odcieniach zdecydowałem się przełamać kompozycję na balkonie. To niebywała zaleta sadzenia róż w pojemnikach: jesteśmy w stanie obserwować czy konkretna odmiana spełnia nasze oczekiwania zanim na stałe zagości w ogrodzie.
Wybór padł na spektakularną różę ‘Tea Clipper’, która urzekła mnie nie tylko zwartą budową krzewu, przepięknie wypełnionym kwiatem, ale także oryginalnym i intensywnym zapachem. Nie bez znaczenia również była niewielka ilość kolców na pędach tej odmiany, gdyż chciałem uniknąć bolesnych w skutkach spotkań podczas maszerowania przez zawężone obfitością nasadzeń przejście prowadzące do miejsca wypoczynku. Intensywny aromat mirry czułem najpełniej podczas delektowania się poranną kawą oraz późnym wieczorem, kiedy to zapragnąłem zwieńczyć dzień w otoczeniu moich roślin.
Drugą odmianę kupiłem przez przypadek, skuszony niebywale atrakcyjną ceną. Ten nabytek to słynna pnąca róża Davida Austina ‘Graham Thomas’. Pomimo, że sadzonka była niewielka, krzew fantastycznie się rozrósł, a wielkie żółte kwiaty na kompaktowej roślinie wyglądały wręcz nierealnie. Połączenie tych perfekcyjnych rozet z intensywnym kolorem dzwonka karpackiego wyglądało bardzo elektryzująco i zachęciło mnie do poszukiwań odważniejszych zestawień w przyszłości. Doświadczenie uprawy doniczkowej pozwoliło mi zaobserwować, że często możemy cieszyć się wręcz idealnym kwiatem w porównaniu z roślinami rosnącymi w ogrodzie narażonym na czynniki atmosferyczne oraz szkodniki, które trudniej zaobserwować, a co za tym idzie – w porę zwalczyć. Dodam tylko, że pomimo nie najlepszych warunków świetlnych, róża ta odwdzięczyła się kwitnieniem podczas sezonu aż czterokrotnie.
Zachęcam wszystkich do spróbowania upraw doniczkowych z wykorzystaniem tych uniwersalnych krzewów. Mamy tak duży wybór kolorów i kształtów kwiatów, ich zapachów, a także możliwości tworzenia mieszanych aranżacji z innymi roślinami, że właściwie ogranicza nas własna wyobraźnia i … miejsce na balkonie. Wygospodarujcie chociaż mały zakątek na choćby jedną odmianę, a gwarantuję Wam, że odkrywanie nowego pączka kwiatowego, za każdym razem wywoła uśmiech na Waszych twarzach i ekscytację związaną z oczekiwaniem na czarujący różany kwiat.
Tekst i zdjęcia Piotr Jurczyk